Kochani, mialam dzisiaj dodac kolejny rozdzial.. Ale nie wiem czemu- moj laptop nie chce sie wlanczyc, wlasnie jestem na telefonie i od godziny prubuje dodac ten post. Jutro oddam laptopa do naprawy i byc moze dostane zastepowego. Jest tez duza szansa ze strace wszystkie pliki wiec bede musiala pisac nowy rozdzial od poczatku. Jesli dostane zapasowego to od razu wezme sie za pisanie, jesli nie to dopiero po tygodniu, moze krocej moze dluzej, naprawde nie wiem ile ta naprawa moze potrwac a nie chce was zmuszac do tak dlugiego czekania:( trzymajcie kciuki!
Teraz proszę was o wyrozumialosc i cierpliwosc.<3
PS na telefonie nie moge dodac rozdzialu bo nie wiem czemu ale jest limit na slowa w poscie-.- i to tyle ile tu moge wam napisac... poki co bede tylko na takich stronach jak twitter, ask.fm czy facebook.
Kocham was!<3
niedziela, 16 czerwca 2013
wtorek, 11 czerwca 2013
Rozdział 2
Przerażona
nowym sąsiadem biegłam w pośpiechu s powrotem do domu, już nie truchtem a
sprintem. „Co to miało do cholery być?!” Powiedziałam sama do siebie odwracając
głowę do tyłu żeby sprawdzić czy Kieran mnie nie śledzi. Bałam się go,
zachowywał się dość agresywnie jak na pierwsze spotkanie.. co ja mówię?!
Zachowywał się bardzo agresywnie jak na JAKIE KOLWIEK spotkanie. Nie wiem co on
sobie wyobrażał, ale za to jestem pewna tego że chyba nie zdał sobie sprawy ze
swojego zachowania. Mimo tego że wzbudzał we mnie lęk, podobał mi się, nie mam
zielonego pojęcia czemu, ale tak było. No cóż, to że jest przystojny to jedno,
a to że jest nie bezpieczny to drugie. Podobne myśli przepływały mi przez głowę
przez całą drogę powrotną. Byłam tak wkurzona i przestraszona że nawet raz nie
stanęłam na odpoczynek a biegłam naprawdę szybko. Kiedy dotarłam do domu,
weszłam po cichu do środka zamykając drzwi na klucz. Miałam ogromną nadzieje że
rodzice jeszcze śpią. Tym razem mi się udało bo wszyscy byli jeszcze w swoich
sypialniach. Zrobiłam sobie herbatę i już po dziesięciu minutach usłyszałam
kroki mamy schodzącej po schodach.
-Już nie
śpisz? – spytała zaspana.
-Już nie.
Wzrok mamy
od razu powędrował w stronę mojej ręki.
-Kogo to
numer?
Cholera
Kieran!
-Um, koleżanki,
zapisałam go na ręce bo akurat nie miałam przy sobie kartki. – skłamałam.
Zamiast
prowadzić dalszego śledztwa, mama uśmiechnęła się i zaczęła robić sobie kawę.
Odwróciłam
się na pięcie i pobiegłam w stronę schodów, przemierzając je później szybkim
krokiem, tak że prawie wpadłam na Amelle- moją młodszą o 5 lat siostrę. Po czym
wbiegłam do pokoju i położyłam się na łóżku rozmyślając o Kieranie, miałam tyle
pytań do zadania że aż nie wiedziałam nad czym najpierw zacząć się zastanawiać:
nad tym czy to był zbieg okoliczności? Czy może nie? A może jednak nie był taki
groźny na jakiego wyglądał? Co miałam teraz niby zrobić? Za dużo myślenia na
raz, ale końcu doszłam do wniosku że przez jakiś czas nie będę pokazywać się w
pobliżu starego drzewa, przynajmniej nie przez najbliższe dwa tygodnie, żeby
mieć pewność że już o mnie zapomniał. Moje rozmyślanie przerwał szmer
dochodzący ze strony okna. Odwróciłam się odruchowo a to co zobaczyłam zwaliło
mnie z nóg.
-Hej, mogę?
– spytał roześmiany od ucha do ucha chłopak. Po czym wgramolił się do pokoju
przechodząc przez ramę okna.
-Co ty sobie
wyobrażasz?!
-No co?
Wpadłem cię odwiedzić.
-Mówisz to
tak jakby wchodzenie przez okno do pokoju osoby której nie znasz było naturalną
rzeczą ludzką. Kto tak niby robi?!
-Tylko ja.
-Bardzo
śmieszne.
-Nie lubisz
mnie?
-Nie znam
cię! Wypierdalaj z mojego domu!
-Nie krzycz
no. – mówiąc to puścił mi oczko.
-O co ci
chodzi? Nie mam ochoty z tobą dyskutować!
-Nie masz?
To czemu nadal masz mój numer na ręce? – spytał przyglądając się mojej dłoni.
-Nie będę ci
się tłumaczyć! – wypowiedziałam to zdanie trochę głośniej niż zamierzałam ale
za to stanowczo. Już po chwili usłyszałam głos taty idącego korytarzem w stronę
mojego pokoju.
-Izz,
wszystko w porządku?!
-Schowaj się!
– szepnęłam do Kieran’a, otworzyłam szafę stojącą tuż za nim i wepchnęłam go do
środka.
-Z kim
rozmawiałaś? – spytał tata wchodząc do mojego pokoju bez pukania zaraz po tym
jak drzwi szafy się zamknęły.
-Z koleżanką
przez telefon.
-A gdzie
masz telefon? Nie powinnaś mieć go w ręce skoro z niego korzystałaś? – zaśmiał się.
Przewróciłam
oczami teatralnie.
-Zdążyłam go
odłożyć, dasz mi chwilę prywatności?
Wyszedł bez
słowa, zamykając za sobą drzwi. Chwilę stałam w bez ruchu, nasłuchując się
kroków taty. Dopiero kiedy upewniłam się że zszedł na dół z małą, 10 miesięczną
Holly na rękach otworzyłam szafę z której wylazł zaśmiany Kieran.
-Z czego rżysz?!
-Nie wiem –
odpowiedział po czym zbliżył się do mnie i ..
***
Złapałem ją
w tali i przyciągnąłem do siebie, patrząc głęboko w jej błękitne oczy
tryskające różnymi odcieniami turkusu. Wpatrywałem się tak w jej tęczówki z
uczuciem, zdumiony tym że jeszcze mnie nie odepchnęła. Zamiast stać tak w
jednym miejscu czekając aż ucieknie, postanowiłem działać. Przycisnąłem jej
ciało do ściany, a sam zbliżyłem się tak blisko na ile to było możliwe. Nadal
nie protestowała. Wsunąłem rękę pod cienki materiał koszulki którą miała na
sobie i przejechałem dłonią po jej zimnych plecach. Tym razem zaczęła się
wyrywać. Właśnie zdałem sobie sprawę że nawet pasuje mi to jak Izz się buntuje.
Nie jest łatwa do zdobycia co jeszcze bardziej mnie mobilizowało. Chociaż
gdzieś w środku miałem nadzieje że się do mnie przekona, że pozwoli mi na
zbliżenie i się zapoznamy.
-Słuchaj.. –
zacząłem – Wiem że nie zrobiłem dobrego pierwszego wrażenia, ale chcę to
naprawić..
-Niby jak?!
-Nie wiem,
jakoś spróbuję jeśli tylko dasz mi szanse..
-Jeśli przez
to rozumiesz dotykanie mnie w ten sposób, to nie dziękuję.
-Nie… a w
ogóle dlaczego jesteś taka nastawiona przeciwko mnie? – spytałem spuszczając
głowę w dół ale nie odsunąłem się ani na milimetr od jej drżącego ciała.
-Bo cię nie znam!
Mówię ci już to jakiś setny raz!
-To skoro
tak traktujesz wszystkich nowo poznanych ludzi, to jak to możliwe że masz
znajomych?
-Skoro cię
tak źle traktuję, to czemu tu jeszcze jesteś?!
-Dobrze, nie
unoś się. Chce tylko naprawić to pierwsze spotkanie, dasz mi tą szansę?
Na chwilę się zawahała, widać było po niej że
analizuje wszystkie za i przeciw. Nie zamierzałem jej przeszkadzać i dać chwilę
do namysłu.-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że drugi rozdział dodaję tak późno ale miałam "małe" komplikacje z laptopem, i brak weny.. no cóż.. Jeśli ten rozdział jest do dupy to przepraszam :P
Przeczytaliście? Prosiłabym o komentarz z SZCZERĄ opinią:)
Czytam wszystkie wasze komentarze i póki co, KAŻDY wywołał u mnie uśmiech na twarzy:) Dziękuje x
Mój Twitter: @Ania1Dx
Mój ask: http://ask.fm/aniabo
4+ komentarze i dodam za kilka dni nowy rozdział;D
czwartek, 6 czerwca 2013
Rozdział 1
Jak co
wieczór, siedziałam przy oknie w swoim pokoju i wpatrywałam się w zachód słońca
który mimo to że pojawiał się codziennie, nie przestawał mnie fascynować. W
pewnym momencie zauważyłam auto a dokładnie czerwonego cabrioleta z grupką
młodych chłopaków w środku, młodych ale nie młodszych ode mnie. Wpatrywałam się
w nie dopóki nie zaparkowało na końcu ulicy przed jednym z nowo postawionych
mieszkań dwu osobowych. „Nowi lokatorzy w sąsiedztwie?” spytałam samą siebie sarkastycznie.
Pewnie się zdziwicie ale mimo to że miałam 17 lat, nie przepadałam za hukiem i
hałasem, jednym słowem nie przepadałam za imprezami. A sądząc po tej czwórce zapowiadają
się całkiem długie i nie przespane noce. Wpatrywałam się w nich dalej z zaciekawieniem
dopóki jeden z nich o kruczo czarnych włosach popatrzył się w moją stronę z
uśmiechem. Spuściłam wzrok i odeszłam pośpiesznie od okna. Musiałam przyznać że
był przystojny, zresztą tak jak cała reszta, ale było w nim coś innego,
wyróżniał się od pozostałej trójki. Wyglądali na około 20’stkę dlatego wolałam
nie utrzymywać z ‘nowymi’ żadnego kontaktu. Coś jednak kazało mi ponownie
popatrzyć się w ich stronę, ‘ten przystojny’ i reszta wchodzili już do
mieszkania z dużymi kartonowymi pudłami. Po chwili zupełnie zniknęli w ścianach
budynku więc od razu odeszłam od okna, na dodatek robiło się późno a ja jutro
chciałam wstać przed rodzicami żeby zaliczyć poranne bieganie bez kazań typu
„Nie możesz się w tym wieku odchudzać”. Bieganie często pomagało mi myśleć i
właśnie dlatego to robiłam a nie po to żeby zrzucić kalorie.
Dźwięk
budzika zapowiadał kolejny dzień, jak co dzień. Dziś rano zadzwonił wyjątkowo
wcześnie. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę w telefonie wyłączając tym denerwujący
dźwięk i zwlokłam się leniwie z łóżka. Umyłam zęby, twarz. Ubrałam się i
wyszłam po cichu żeby nikogo w domu nie obudzić. Pogoda była piękna, słońce
promieniało dziś bardzo jasno, co wprawiało mnie w dobry humor z samego rana.
Podpięłam słuchawki do mp4’ki, puściłam moją ulubioną piosenkę i ruszyłam
truchtem w głąb osiedla, kierując się do parku. Biegłam niecałe dziesięć minut
po czym dotarłam do całkiem sporego trawiastego placu z mnóstwem drzew,
fontanną, ławkami, kawiarenką oraz krętymi ścieżkami prowadzącymi w różne
piękne zakątki tego miejsca. Nie było tu jeszcze dużo ludzi co ułatwiało mi
poranny bieg alejkami bez omijania jakichkolwiek przeszkód. Skierowałam się w
stronę mojego ulubionego kawałka placu; do splatających się razem dwóch drzew
które łączą się w jedno, zawszę lubiłam tam przebywać odkąd babcia pokazała mi
to miejsce. Kiedy miałam doła, lub chciałam się wyciszyć, zawsze szłam tam. Po
przebiegnięciu całego parku na około, dotarłam do „mojego miejsca” ale coś mi
nie pasowało. Ktoś siedział na jednym z potężnych konarów drzewa usadzonych
nisko, tuż nad zieloną trawą. Miałam wrażenie jakbym go już gdzieś spotkała,
jakbym widziała już gdzieś te czarne włosy muskające twarz której nie byłam w
stanie zobaczyć. Wpatrywałam się w tą postać przez dłuższą chwile nieruchomo, kiedy
w pewnym momencie chłopak uniósł głowę znad gitary na której przed chwilą
brzękał jakąś melodie.
-Cześć. –
powiedział do końca nie wiedząc czemu się w niego wpatrywałam.
-Hej. –
odpowiedziałam natychmiastowo, przypominając sobie równocześnie że to chłopak
który wczoraj wprowadził się na nasze osiedle.
-Mogę w
czymś pomóc? – zapytał zdezorientowany.
-Um, nie,
chyba. – zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć – Zwykle tu przesiaduję rano, więc
to tak jakby moje miejsce.
-Chyba się
jakoś do targujemy? – zasugerował i puścił mi oczko. Nadal stałam w bez ruchu.
-Jestem
Kieran, a ty? – kontynuował.
-Um, Izzy.
-To ciebie
widziałem w oknie wczoraj co nie? – spytał i zaśmiał się co sprawiło że moje
policzki zrobiły się czerwone ze wstydu.
-Ładnie ci w
zarumienionych policzkach. – powiedział widocznie zauważając że się
zaczerwieniłam. Postanowiłam już dłużej nie targować się z nim na słowa i iść
do domu.
***
Tak, to ona.
A już zastanawiałem się jak mam niby do niej podejść i zagadać aż tu zjawiła
się w parku w miejscu starego drzewa, a raczej dwóch starych drzew. ‘To chyba
przeznaczenie’. Spodobała mi się od momentu kiedy zauważyłem ją w oknie tamtego
wieczoru. Jej blond loki i niebieskie oczy najbardziej przykuwały moją uwagę. Musiałem
wyciągnąć od niej chociaż numer telefonu, innej szansy może nie być. Zacząłem
do niej normalnie zagadywać ale widocznie onieśmieliła się kiedy wspomniałem o
jej policzkach. Już miała odchodzić ale wstałem i w porę złapałem ją za łokieć.
-Puść mnie!
– wysyczała, widać było strach w jej oczach. Nie chciałem tego ale jak inaczej
miałem ją zatrzymać?
-Póki co nie
mam najmniejszego zamiaru. – zaśmiałem się. Próbowała się wyrwać ale miałem
przewagę mierzoną w sile.
-Głuchy
jesteś?!
-To daj mi
chociaż swój numer.
-Co?!
-Słyszałaś.
-Puszczaj bo
zacznę krzyczeć! – strach w niej ustąpił miejsca złości. Była wściekła. Przyciągnąłem
ją do siebie i przytuliłem mocniej, po czym wyciągnąłem marker którym
zapisywałem akordy, wziąłem ją za drżącą rękę i zapisałem na niej swój numer
telefonu, dopiero wtedy ją puściłem.
-Jesteś
jebnięty! – Krzyknęła w moją stronę i zaczęła biec w dół ścieżki. Zaśmiałem się
pod nosem widząc jak potyka się o wystające z ziemi kamienie.
-I tak wiem
gdzie mieszkasz! – krzyknąłem za nią i wróciłem do grania. Wkurzyło mnie to
trochę że nie dała mi nawet małej szansy na zapoznanie, chyba aż tak źle nie
wyglądam? Nie wiem czemu się nią tak przejmowałem, nie znam jej i była do mnie
chamska, a jednak zależało mi na niej z nie wiadomego powodu; bo była śliczna?
Nie, poznałem dużo ślicznych dziewczyn z którymi byłem tylko na chwile bo po co
mi na dłużej? A w niej było coś innego, coś czego nie mogłem określić a jednak
podniecało mnie to. Musiałem spotkać się z nią jeszcze raz, to jest póki co mój
cel.
--------------------------------------------------------------------------
Hej, Mam nadzieję że pierwszy rozdział "Shine" wam się podobał..
Jeśli go przeczytaliście, bardzo bym prosiła o komentarz z SZCZERĄ opinią.. czy jest zła czy dobra, i tak bym chciała wiedzieć co o tym myślicie:)
Jeśli wam się podobało, polecajcie też innym Roomies jeśli wam się chce xD
Mój twitter: @Ania1Dx
Ask.fm: http://ask.fm/aniabo
2+ komentarze i dodaję kolejny rozdział za kilka dni.. :)
--
Wejść jest tu w sumie ponad 50, z czego ja weszłam sama żeby posprawdzać kilka rzeczy 10 razy około. Więc w sumie dziś (w pierwszy dzień) było około 40 wejść z czego się ogromnie cieszę, szkoda że tylko jedna osoba skomentowała.. eh;(
--
Wejść jest tu w sumie ponad 50, z czego ja weszłam sama żeby posprawdzać kilka rzeczy 10 razy około. Więc w sumie dziś (w pierwszy dzień) było około 40 wejść z czego się ogromnie cieszę, szkoda że tylko jedna osoba skomentowała.. eh;(
Subskrybuj:
Posty (Atom)