niedziela, 16 czerwca 2013

OGŁOSZENIA PARAFIALNE TYCZĄCE SIĘ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU XD

Kochani, mialam dzisiaj dodac kolejny rozdzial.. Ale nie wiem czemu- moj laptop nie chce sie wlanczyc, wlasnie jestem na telefonie i od godziny prubuje dodac ten post. Jutro oddam laptopa do naprawy i byc moze dostane zastepowego. Jest tez duza szansa ze strace wszystkie pliki wiec bede musiala pisac nowy rozdzial od poczatku. Jesli dostane zapasowego to od razu wezme sie za pisanie, jesli nie to dopiero po tygodniu, moze krocej moze dluzej, naprawde nie wiem ile ta naprawa moze potrwac a nie chce was zmuszac do tak dlugiego czekania:( trzymajcie kciuki!
Teraz proszę was o wyrozumialosc i cierpliwosc.<3
PS na telefonie nie moge dodac rozdzialu bo nie wiem czemu ale jest limit na slowa w poscie-.- i to tyle ile tu moge wam napisac... poki co bede tylko na takich stronach jak twitter, ask.fm czy facebook.
Kocham was!<3

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 2

Przerażona nowym sąsiadem biegłam w pośpiechu s powrotem do domu, już nie truchtem a sprintem. „Co to miało do cholery być?!” Powiedziałam sama do siebie odwracając głowę do tyłu żeby sprawdzić czy Kieran mnie nie śledzi. Bałam się go, zachowywał się dość agresywnie jak na pierwsze spotkanie.. co ja mówię?! Zachowywał się bardzo agresywnie jak na JAKIE KOLWIEK spotkanie. Nie wiem co on sobie wyobrażał, ale za to jestem pewna tego że chyba nie zdał sobie sprawy ze swojego zachowania. Mimo tego że wzbudzał we mnie lęk, podobał mi się, nie mam zielonego pojęcia czemu, ale tak było. No cóż, to że jest przystojny to jedno, a to że jest nie bezpieczny to drugie. Podobne myśli przepływały mi przez głowę przez całą drogę powrotną. Byłam tak wkurzona i przestraszona że nawet raz nie stanęłam na odpoczynek a biegłam naprawdę szybko. Kiedy dotarłam do domu, weszłam po cichu do środka zamykając drzwi na klucz. Miałam ogromną nadzieje że rodzice jeszcze śpią. Tym razem mi się udało bo wszyscy byli jeszcze w swoich sypialniach. Zrobiłam sobie herbatę i już po dziesięciu minutach usłyszałam kroki mamy schodzącej po schodach.
-Już nie śpisz? – spytała zaspana.
-Już nie.
Wzrok mamy od razu powędrował w stronę mojej ręki.
-Kogo to numer?
Cholera Kieran!
-Um, koleżanki, zapisałam go na ręce bo akurat nie miałam przy sobie kartki. – skłamałam.
Zamiast prowadzić dalszego śledztwa, mama uśmiechnęła się i zaczęła robić sobie kawę.
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w stronę schodów, przemierzając je później szybkim krokiem, tak że prawie wpadłam na Amelle- moją młodszą o 5 lat siostrę. Po czym wbiegłam do pokoju i położyłam się na łóżku rozmyślając o Kieranie, miałam tyle pytań do zadania że aż nie wiedziałam nad czym najpierw zacząć się zastanawiać: nad tym czy to był zbieg okoliczności? Czy może nie? A może jednak nie był taki groźny na jakiego wyglądał? Co miałam teraz niby zrobić? Za dużo myślenia na raz, ale końcu doszłam do wniosku że przez jakiś czas nie będę pokazywać się w pobliżu starego drzewa, przynajmniej nie przez najbliższe dwa tygodnie, żeby mieć pewność że już o mnie zapomniał. Moje rozmyślanie przerwał szmer dochodzący ze strony okna. Odwróciłam się odruchowo a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.
-Hej, mogę? – spytał roześmiany od ucha do ucha chłopak. Po czym wgramolił się do pokoju przechodząc przez ramę okna.
-Co ty sobie wyobrażasz?!
-No co? Wpadłem cię odwiedzić.
-Mówisz to tak jakby wchodzenie przez okno do pokoju osoby której nie znasz było naturalną rzeczą ludzką. Kto tak niby robi?!
-Tylko ja.
-Bardzo śmieszne.
-Nie lubisz mnie?
-Nie znam cię! Wypierdalaj z mojego domu!
-Nie krzycz no. – mówiąc to puścił mi oczko.
-O co ci chodzi? Nie mam ochoty z tobą dyskutować!
-Nie masz? To czemu nadal masz mój numer na ręce? – spytał przyglądając się mojej dłoni.
-Nie będę ci się tłumaczyć! – wypowiedziałam to zdanie trochę głośniej niż zamierzałam ale za to stanowczo. Już po chwili usłyszałam głos taty idącego korytarzem w stronę mojego pokoju.
-Izz, wszystko w porządku?!
-Schowaj się! – szepnęłam do Kieran’a, otworzyłam szafę stojącą tuż za nim i wepchnęłam go do środka.
-Z kim rozmawiałaś? – spytał tata wchodząc do mojego pokoju bez pukania zaraz po tym jak drzwi szafy się zamknęły.
-Z koleżanką przez telefon.
-A gdzie masz telefon? Nie powinnaś mieć go w ręce skoro z niego korzystałaś? – zaśmiał się.
Przewróciłam oczami teatralnie.
-Zdążyłam go odłożyć, dasz mi chwilę prywatności?
Wyszedł bez słowa, zamykając za sobą drzwi. Chwilę stałam w bez ruchu, nasłuchując się kroków taty. Dopiero kiedy upewniłam się że zszedł na dół z małą, 10 miesięczną Holly na rękach otworzyłam szafę z której wylazł zaśmiany Kieran.
-Z czego rżysz?!
-Nie wiem – odpowiedział po czym zbliżył się do mnie i ..

***
Złapałem ją w tali i przyciągnąłem do siebie, patrząc głęboko w jej błękitne oczy tryskające różnymi odcieniami turkusu. Wpatrywałem się tak w jej tęczówki z uczuciem, zdumiony tym że jeszcze mnie nie odepchnęła. Zamiast stać tak w jednym miejscu czekając aż ucieknie, postanowiłem działać. Przycisnąłem jej ciało do ściany, a sam zbliżyłem się tak blisko na ile to było możliwe. Nadal nie protestowała. Wsunąłem rękę pod cienki materiał koszulki którą miała na sobie i przejechałem dłonią po jej zimnych plecach. Tym razem zaczęła się wyrywać. Właśnie zdałem sobie sprawę że nawet pasuje mi to jak Izz się buntuje. Nie jest łatwa do zdobycia co jeszcze bardziej mnie mobilizowało. Chociaż gdzieś w środku miałem nadzieje że się do mnie przekona, że pozwoli mi na zbliżenie i się zapoznamy.
-Słuchaj.. – zacząłem – Wiem że nie zrobiłem dobrego pierwszego wrażenia, ale chcę to naprawić..
-Niby jak?!
-Nie wiem, jakoś spróbuję jeśli tylko dasz mi szanse..
-Jeśli przez to rozumiesz dotykanie mnie w ten sposób, to nie dziękuję.
-Nie… a w ogóle dlaczego jesteś taka nastawiona przeciwko mnie? – spytałem spuszczając głowę w dół ale nie odsunąłem się ani na milimetr od jej drżącego ciała.
-Bo cię nie znam! Mówię ci już to jakiś setny raz!
-To skoro tak traktujesz wszystkich nowo poznanych ludzi, to jak to możliwe że masz znajomych?
-Skoro cię tak źle traktuję, to czemu tu jeszcze jesteś?!
-Dobrze, nie unoś się. Chce tylko naprawić to pierwsze spotkanie, dasz mi tą szansę?
Na chwilę się zawahała, widać było po niej że analizuje wszystkie za i przeciw. Nie zamierzałem jej przeszkadzać i dać chwilę do namysłu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że drugi rozdział dodaję tak późno ale miałam "małe" komplikacje z laptopem, i brak weny.. no cóż.. Jeśli ten rozdział jest do dupy to przepraszam :P

Przeczytaliście? Prosiłabym o komentarz z SZCZERĄ opinią:)
Czytam wszystkie wasze komentarze i póki co, KAŻDY wywołał u mnie uśmiech na twarzy:) Dziękuje x

Mój Twitter: @Ania1Dx
Mój ask: http://ask.fm/aniabo

4+ komentarze i dodam za kilka dni nowy rozdział;D  

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 1

Jak co wieczór, siedziałam przy oknie w swoim pokoju i wpatrywałam się w zachód słońca który mimo to że pojawiał się codziennie, nie przestawał mnie fascynować. W pewnym momencie zauważyłam auto a dokładnie czerwonego cabrioleta z grupką młodych chłopaków w środku, młodych ale nie młodszych ode mnie. Wpatrywałam się w nie dopóki nie zaparkowało na końcu ulicy przed jednym z nowo postawionych mieszkań dwu osobowych. „Nowi lokatorzy w sąsiedztwie?” spytałam samą siebie sarkastycznie. Pewnie się zdziwicie ale mimo to że miałam 17 lat, nie przepadałam za hukiem i hałasem, jednym słowem nie przepadałam za imprezami. A sądząc po tej czwórce zapowiadają się całkiem długie i nie przespane noce. Wpatrywałam się w nich dalej z zaciekawieniem dopóki jeden z nich o kruczo czarnych włosach popatrzył się w moją stronę z uśmiechem. Spuściłam wzrok i odeszłam pośpiesznie od okna. Musiałam przyznać że był przystojny, zresztą tak jak cała reszta, ale było w nim coś innego, wyróżniał się od pozostałej trójki. Wyglądali na około 20’stkę dlatego wolałam nie utrzymywać z ‘nowymi’ żadnego kontaktu. Coś jednak kazało mi ponownie popatrzyć się w ich stronę, ‘ten przystojny’ i reszta wchodzili już do mieszkania z dużymi kartonowymi pudłami. Po chwili zupełnie zniknęli w ścianach budynku więc od razu odeszłam od okna, na dodatek robiło się późno a ja jutro chciałam wstać przed rodzicami żeby zaliczyć poranne bieganie bez kazań typu „Nie możesz się w tym wieku odchudzać”. Bieganie często pomagało mi myśleć i właśnie dlatego to robiłam a nie po to żeby zrzucić kalorie.
Dźwięk budzika zapowiadał kolejny dzień, jak co dzień. Dziś rano zadzwonił wyjątkowo wcześnie. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę w telefonie wyłączając tym denerwujący dźwięk i zwlokłam się leniwie z łóżka. Umyłam zęby, twarz. Ubrałam się i wyszłam po cichu żeby nikogo w domu nie obudzić. Pogoda była piękna, słońce promieniało dziś bardzo jasno, co wprawiało mnie w dobry humor z samego rana. Podpięłam słuchawki do mp4’ki, puściłam moją ulubioną piosenkę i ruszyłam truchtem w głąb osiedla, kierując się do parku. Biegłam niecałe dziesięć minut po czym dotarłam do całkiem sporego trawiastego placu z mnóstwem drzew, fontanną, ławkami, kawiarenką oraz krętymi ścieżkami prowadzącymi w różne piękne zakątki tego miejsca. Nie było tu jeszcze dużo ludzi co ułatwiało mi poranny bieg alejkami bez omijania jakichkolwiek przeszkód. Skierowałam się w stronę mojego ulubionego kawałka placu; do splatających się razem dwóch drzew które łączą się w jedno, zawszę lubiłam tam przebywać odkąd babcia pokazała mi to miejsce. Kiedy miałam doła, lub chciałam się wyciszyć, zawsze szłam tam. Po przebiegnięciu całego parku na około, dotarłam do „mojego miejsca” ale coś mi nie pasowało. Ktoś siedział na jednym z potężnych konarów drzewa usadzonych nisko, tuż nad zieloną trawą. Miałam wrażenie jakbym go już gdzieś spotkała, jakbym widziała już gdzieś te czarne włosy muskające twarz której nie byłam w stanie zobaczyć. Wpatrywałam się w tą postać przez dłuższą chwile nieruchomo, kiedy w pewnym momencie chłopak uniósł głowę znad gitary na której przed chwilą brzękał jakąś melodie.
-Cześć. – powiedział do końca nie wiedząc czemu się w niego wpatrywałam.
-Hej. – odpowiedziałam natychmiastowo, przypominając sobie równocześnie że to chłopak który wczoraj wprowadził się na nasze osiedle.
-Mogę w czymś pomóc? – zapytał zdezorientowany.
-Um, nie, chyba. – zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć – Zwykle tu przesiaduję rano, więc to tak jakby moje miejsce.
-Chyba się jakoś do targujemy? – zasugerował i puścił mi oczko. Nadal stałam w bez ruchu.
-Jestem Kieran, a ty? – kontynuował.
-Um, Izzy.
-To ciebie widziałem w oknie wczoraj co nie? – spytał i zaśmiał się co sprawiło że moje policzki zrobiły się czerwone ze wstydu.
-Ładnie ci w zarumienionych policzkach. – powiedział widocznie zauważając że się zaczerwieniłam. Postanowiłam już dłużej nie targować się z nim na słowa i iść do domu.
***
Tak, to ona. A już zastanawiałem się jak mam niby do niej podejść i zagadać aż tu zjawiła się w parku w miejscu starego drzewa, a raczej dwóch starych drzew. ‘To chyba przeznaczenie’. Spodobała mi się od momentu kiedy zauważyłem ją w oknie tamtego wieczoru. Jej blond loki i niebieskie oczy najbardziej przykuwały moją uwagę. Musiałem wyciągnąć od niej chociaż numer telefonu, innej szansy może nie być. Zacząłem do niej normalnie zagadywać ale widocznie onieśmieliła się kiedy wspomniałem o jej policzkach. Już miała odchodzić ale wstałem i w porę złapałem ją za łokieć.
-Puść mnie! – wysyczała, widać było strach w jej oczach. Nie chciałem tego ale jak inaczej miałem ją zatrzymać?
-Póki co nie mam najmniejszego zamiaru. – zaśmiałem się. Próbowała się wyrwać ale miałem przewagę mierzoną w sile.
-Głuchy jesteś?!
-To daj mi chociaż swój numer.
-Co?!
-Słyszałaś.
-Puszczaj bo zacznę krzyczeć! – strach w niej ustąpił miejsca złości. Była wściekła. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocniej, po czym wyciągnąłem marker którym zapisywałem akordy, wziąłem ją za drżącą rękę i zapisałem na niej swój numer telefonu, dopiero wtedy ją puściłem.
-Jesteś jebnięty! – Krzyknęła w moją stronę i zaczęła biec w dół ścieżki. Zaśmiałem się pod nosem widząc jak potyka się o wystające z ziemi kamienie.

-I tak wiem gdzie mieszkasz! – krzyknąłem za nią i wróciłem do grania. Wkurzyło mnie to trochę że nie dała mi nawet małej szansy na zapoznanie, chyba aż tak źle nie wyglądam? Nie wiem czemu się nią tak przejmowałem, nie znam jej i była do mnie chamska, a jednak zależało mi na niej z nie wiadomego powodu; bo była śliczna? Nie, poznałem dużo ślicznych dziewczyn z którymi byłem tylko na chwile bo po co mi na dłużej? A w niej było coś innego, coś czego nie mogłem określić a jednak podniecało mnie to. Musiałem spotkać się z nią jeszcze raz, to jest póki co mój cel.

--------------------------------------------------------------------------

Hej, Mam nadzieję że pierwszy rozdział "Shine" wam się podobał.. 
Jeśli go przeczytaliście, bardzo bym prosiła o komentarz z SZCZERĄ opinią.. czy jest zła czy dobra, i tak bym chciała wiedzieć co o tym myślicie:)
Jeśli wam się podobało, polecajcie też innym Roomies jeśli wam się chce xD
Mój twitter: @Ania1Dx
2+ komentarze i dodaję kolejny rozdział za kilka dni.. :)

--
Wejść jest tu w sumie ponad 50, z czego ja weszłam sama żeby posprawdzać kilka rzeczy 10 razy około. Więc w sumie dziś (w pierwszy dzień) było około 40 wejść z czego się ogromnie cieszę, szkoda że tylko jedna osoba skomentowała.. eh;(